Poznań na każdą porę roku

  1. MDA
  2. /
  3. Poznań na każdą porę roku

Kto z was nie był jeszcze w Poznaniu koniecznie powinien się tam wybrać. Miasto zaskoczy was barwami, smakiem i uprzejmością. Stolica Wielkopolski zagwarantuje wam nowe doznania i wspomnienia.

No dobrze, docieracie do Poznania i co dalej? Jeżeli jesteście tradycjonalistami w podróżowaniu musicie zobaczyć słynne poznańskie koziołki, które codziennie w południe stukają się łbami. Gdzie? Oczywiście na poznańskim rynku.

A o rynku dużo by opowiadać. Przede wszystkim jest kameralny. Przynajmniej takie robi wrażenie, jeżeli porówna się go z tym krakowskim. Przestrzeni tutaj mniej, ale jest atmosfera swojskości (chociaż eleganckiej), wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Otaczają was przeurocze kamieniczki, domki budnicze. Przepięknie odbudowane - niezwykła staranność w odtworzeniu detali, umiejętnie dobrana kolorystyka. Cieszą oko, chociaż nikt w nich przecież dziś nie mieszka. Pełnią raczej funkcję estetyczną, przyciągają turystów, którzy robią im zdjęcia. A fotografować można je na okrągło, bo inaczej wyglądają o poranku, inaczej w południe i o zachodzie słońca. Nie spotkacie dwóch chociaż trochę do siebie podobnych.

Zajrzyjcie w uliczki odchodzące od rynku, każda ma swoją historię i klimat. Wybierzcie którąś z knajpek, zostańcie na chwilę, zamówcie lemoniadę i słuchajcie dźwięków miasta.

A potem wróćcie do rynku i wpadnijcie do Rogalowego Muzeum. Bo na pewno wiecie, że Poznań słynie z pyrów z gzikiem i rogali Marcińskich! To muzeum wcale nie jest muzeum. Tu toczy się opowieść o mieście, o ludziach dla niego ważnych; tu poznacie historię rogala i nauczycie się, jak go zrobić (ciasto półfrancuskie, z kilkudziesięcioma warstwami!). Prowadzący zajęcia opowiedzą wam, jak to jest z tym poznańskim skąpstwem (w Krakowie są centusie, w Poznaniu dusigrosze), wytłumaczą, co znaczą niektóre słowa w gwarze. Wiecie, że antrejka to weranda, przedpokój; że bimba to tramwaj; blyce - okulary, kluka - nos, rajzować - podróżować, sznupa - twarz?

Same rogale oczywiście przepychota! Z nadzieniem z białego maku, bakalii, polane lukrem i posypane orzechami. Można je kupić nie tylko od święta - tym świętem jest 11 listopada, kiedy wspomina się św. Marcina. Poznań wie, że rogal marciński turyści kochają. Jeżeli chcecie zjeść tego oryginalnego (jest chroniony prawem UE), szukajcie go w piekarniach, które mają certyfikat.

W Muzeum Rogala dadzą wam oczywiście rogala, małego, jak to w Poznaniu, który nigdy nie był przesadnie rozrzutny...

Możecie też wybrać się na zamek królewski (mieszkał tu król Przemysław II, do którego poznaniacy mają ogromną słabość). Widać go z rynku, jest po sąsiedzku, a nawet jeszcze bardziej. Ale to nie jest oryginalny zamek; ten, do którego idziecie, odbudowano już w XXI wieku. Kto szuka jednak niestandardowego widoku na rynek, znajdzie go na zamku.

Wyprawa do Poznania nie powinna zakończyć się na rynku. W żadnym wypadku! Jeżeli macie czas, wybierzcie się na Ostrów Tumski (to wyspa na Warcie) - miejsce, w którym narodziło się państwo polskie, co poznaniacy lubią podkreślać z dumą (trudno im się dziwić - Kraków pewnie dopiero powstawał, kiedy na Ostrowie Tumskim Mieszko I przyjmował chrzest). Poznań był, chociaż przez chwilę, stolicą Polski, tą najstarszą.

Dziś Ostrów Tumski jest cichutki - nie ma tu tłoku, gwaru, knajpek. To wciąż siedziba arcybiskupstwa. Ma piękny gotycki kościół Najświętszej Marii Panny - tu w X wieku zbudowano palatium Mieszka I i kaplicę. Była to pierwsza świątynia chrześcijańska w Polsce. Obok znajduje się budynek dawnej Akademii Lubrańskiego, dziś siedziba Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu. Wiecie, że w tym muzeum możecie zobaczyć miecz św. Piotra? Czy należał rzeczywiście do świętego, trudno powiedzieć. Historycy mają wątpliwości. Pewne jest jednak, że to dar papieża dla Mieszka I.

Powinniście też zajrzeć do Interaktywnego Centrum Historii Ostrowa Tumskiego. To genialne muzeum, które nie jest klasycznym muzeum, a wciągającą narracją. I jeżeli możliwa jest podróż w przeszłość, to ICHOT potrafi w tę podróż zabierać.

Ostrów Tumski łączy się ze Śródką - urokliwym miejscem w Poznaniu, które nie jest chyba nawet dzielnicą. Wysokie kamieniczki, lodziarnie, bary wege i mieszkańcy wracający do domu z targów i bazarów. Z Ostrowa do Śródki przejdziemy mostem biskupa Jordana, nad drugą poznańską rzeką - Cybiną. Tutaj zobaczycie słynny mural, pewnie jedno z najczęściej fotografowanych przez turystów miejsc w mieście.

Zmęczeni? Więc nad jezioro! To największe w Poznaniu, właściwie w centrum miasta nazywa się Malta. Pewnie wszyscy o nim słyszeli, bo na nim odbywają się zawody sportowe, ale też ważne imprezy kulturalne. Żeby obejść Matlę (a to prawie 6 km) trzeba zarezerwować sobie trochę czasu. Chyba, że wsiądziemy w kolejkę (Maltankę), która przejeżdża przez poznańskie zoo (jedno z ładniejszych w Polsce).

Głodni? Spróbujcie regionalnych potraw - pyry z gzikiem (ziemniaki z serkiem), bieluchy (zupa na kwaśnym mleku z mięsną wkładką). Można zjeść na rynku, w restauracji Bamberka. Nie będziecie rozczarowani. Podadzą wam szare kluski z kiszoną kapustą albo wielkie pierogi z gęsiną. Po prostu żyć, nie umierać.

Poznaniacy? Otwarci, uprzejmi i serdeczni; śmiesznie przeciągający samogłoski. I na sto procent wytłumaczą wam, o co chodzi z tym poznańskim zawołaniem "tej".

RK

Ta strona wykorzystuje pliki cookies
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt zgodnie z ustawieniami przeglądarki. Czytaj więcej